Nowe życie z drugim sercem
W pierwszych dniach września lotnicy z Zarządu Lotnictwa Policji GSP KGP już po raz 18. podnieśli śmigłowiec, aby pomóc w transporcie nowego, zdrowego serca. Tym razem potrzebującym natychmiastowej operacji był 65-letni mężczyzna, dla którego była to jedyna możliwość powrotu do normalnego, zdrowego funkcjonowania. Kilka dni później historia się powtórzyła – policyjni lotnicy do wrocławskiej kliniki po raz kolejny dostarczyli najcenniejszy dar – organ do przeszczepu dla potrzebującego go 66-latka
Wyścig z czasem
Za każdym razem, kiedy do Zarządu Lotnictwa Policji GSP KGP wpływa prośba o pomoc przy transporcie organu do przeszczepu, uruchamiane są doskonale wypracowane już procedury, które sprawiają, że proces decyzyjny w tego typu sytuacjach przebiega błyskawicznie. Jak już wielokrotnie podkreślaliśmy – czas, jakim dysponują lekarze od momentu pobrania serca od dawcy do momentu jego wszczepienia biorcy, jest niezwykle krótki. To aż albo raczej jedynie 2,5 godziny. Bardzo często w to 150 minut nie ma szans, aby drogą lądową przewieźć specjalistyczną lodówkę z sercem z jednego na drugi kraniec Polski. Z tego powodu wykorzystywany jest transport drogą powietrzną – a tu nieocenione są policyjne śmigłowce. Tak też było we wrześniu aż dwukrotnie – raz, kiedy Bellem-407GXi z jednego ze szpitali w województwie kujawsko-pomorskim transportowane było serce dla 65-latka, a kolejny, kiedy pomocy potrzebował 66-latek. W tym przypadku po organ policyjni lotnicy Black Hawkiem udali się aż na Pomorze. W obu przypadkach miejscem docelowym był Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu.
4 września, godz. 14.00
Tym razem nowe serce potrzebne było dla 65-letniego mężczyzny, który od kilku lat cierpiał na niewydolność tego narządu. – Ten przeszczep to była jedyna szansa na normalne życie dla naszego pacjenta. Niewydolność serca powodowała u niego pogorszenie funkcjonowania także innych narządów, w tym. m.in. nerek – mówi Anna Boluk, kardiolog z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu i dodaje: – Mężczyzna był zakwalifikowany do pilnej operacji, trudno mu było funkcjonować w warunkach domowych. Po przeszczepie przez kilka dni przebywał na OIOM-ie, jest to standardowa procedura po tego typu operacjach. Dzięki krótkiemu czasowi zimnego niedokrwienia narządu mieliśmy większe szanse na powodzenie całej operacji i szybki powrót do zdrowia oraz pełni sił. Teraz – niecały miesiąc po operacji – pacjent czuje się już dobrze i niedługo zostanie wypisany ze szpitala do domu.
Lot policyjnym Bellem 407 trwał godzinę i 20 minut, transport drogą lądową najszybszą trasą zająłby aż 3,5 godziny. A to było zdecydowanie za długo. Wraz ze specjalistyczną lodówką z organem do przeszczepu na pokład śmigłowca wsiedli także kardiochirurg oraz dwie instrumentariuszki, którzy cały czas czuwali nad zachowaniem wszelkich procedur związanych z transportem tak cennego ładunku. Za sterami śmigłowca zasiadł nadkomisarz Karol Chaczko, natomiast funkcję mechanika i operatora SOL pełnił aspirant sztabowy Grzegorz Kolano z Zarządu Lotnictwa Policji GSP KGP. Dla dowódcy śmigłowca był to już 4 tego typu lot. – Za każdym razem, kiedy siadam za sterami śmigłowca, którym ma się odbyć transport organu, czuję, że mam do wykonania niezwykle ważne zadanie. Te loty nigdy nie są lotami standardowymi dla żadnego z nas. Wiemy, że od tego, jak szybko uda nam się wykonać zadanie, zależy czyjeś nie tylko zdrowie, ale przede wszystkim życie. To powoduje, że maksymalnie koncentrujemy się na zadaniu i staramy się wykonać je jak najlepiej potrafimy – mówi nadkomisarz Karol Chaczko i dodaje: - Tym razem pogoda nam sprzyjała – wszystko przebiegło zgodnie z wcześniej opracowanym planem.
16 września, godz. 13.05
Niestety, czasami zdarza się, że niemalże do ostatniej chwili nie wiadomo, czy lot śmigłowcem z powodu panujących warunków pogodowych, będzie mógł się odbyć. Tak właśnie było ostatnim razem. – O tym, że nasza pomoc będzie potrzebna dowiedzieliśmy się wieczorem poprzedniego dnia – mówi inspektor pilot Robert Sitek, Naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji GSP KGP. – Już wtedy prognozy na piątek nie były najlepsze. Z tego powodu oraz ze względu na czas, w którym musieliśmy się zmieścić z transportem, zapadła decyzja, że do tego zadania zostanie użyty policyjny Black Hawk. Przygotowując się do wykonania zadania za każdym razem bardzo dokładnie sprawdzamy m.in. prognozę pogody. Tym razem na przeszkodzie stanął nam duży front burzowy, który akurat był nad północną Polską. Z tego powodu szukaliśmy okna pogodowego, podczas którego mogliśmy bezpiecznie i jak najszybciej wykonać lot – tłumaczy naczelnik.
Na szczęście, pomimo przeszkód, wszystko zakończyło się dobrze i lot z Pomorza na Dolny Śląsk odbył się zgodnie z założeniami. Transport serca trwał godzinę i 40 minut. W skład załogi oprócz naczelnika weszli: nadkomisarz Adrian Stępniak oraz podkomisarz Przemysław Jezutek. Pacjent, 66-letni mężczyzna, który przez całe życie był bardzo aktywnym sportowo człowiekiem i nigdy wcześniej poważnie nie chorował, kilka tygodni wcześniej przeszedł zawał. Po tym wydarzeniu okazało się, że jedynym ratunkiem na powrót do zdrowia i aktywności jest przeszczep tego jednego z najważniejszych organów w organizmie człowieka – serca. Mamy nadzieję, że 66-latek, który przebywa obecnie w oddziale intensywnej terapii, szybko wróci do zdrowia pod czujnym okiem lekarzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Ten przeszczep był 70 przeszczepem serca przeprowadzonym w tej placówce, a 30 w tym roku.
Dobre informacje zawsze cieszą
Po wykonanym zadaniu na policyjnych lotników czekała wyjątkowa niespodzianka – osobiście mogli sprawdzić, jak czuje się pacjent, któremu pomagali dwa tygodnie wcześniej. Wystarczyła krótka wymiana zdań przed powrotem do służbowych obowiązków, aby przekonać się, że 65-latek szybko wraca do zdrowia. W takich chwilach policyjne motto: „Pomagamy i chronimy” nabiera wyjątkowego znaczenia.